Twój szef nie jest odpowiedzialny za realizację Twoich potrzeb
Z letargu myśli w kolejce (oczywiście po kawę – sami wiecie, mój nieodłączny element) wyrwały mnie słowa jednej z oczekujących przede mną kobiet, które brzmiały mniej więcej w ten sposób: „a powiedziałaś mu o tym? Jeśli tego potrzebujesz Ty musisz to zrobić, a nie oczekujesz tego od innych”. Choć już od jakiegoś czasu przyświeca mi idea, że to ja jestem odpowiedzialna za realizację swoich potrzeb (a nie klient, szef, maż, mama, córka itp.), na początku trudno było mi uwierzyć, że jest to takie proste. Jednak słowa usłyszane w kolejce mają sens. Sami zobaczcie!
Sytuacja numer 1
Jedna z moich klientek miała ogromy żal do swojego szefa. Powiedziała, że po ostatnim projekcie (zakończonym sukcesem) kiedy w firmie przyszedł czas na jego świętowanie, szef ani razu nie pochwalił jej w obecności innych współpracowników, jak również nie podziękował jej na forum, co uznała za absolutny brak docenienia i straciła motywację do dalszych działań. Słowa te na długo zostały w mojej głowie. Już wtedy nie mogłam się z nimi zgodzić, ale jeszcze nie wiedziałam do końca dlaczego. Dopiero rozmowa z moją koleżanką (psychologiem) pozwoliła mi zrozumieć co było w nich niewłaściwego. Kiedy opowiedziałam jej tę historię jej reakcja była dla mnie jak brakujący puzzelek w układance. Powiedziała mi: „a czy obowiązkiem jej szefa jest naprawienie błędów jej rodziców, którzy prawdopodobnie nie wychowali pewnej swojej wartości córki? Czy to obowiązek szefa, aby wzmacniać jej poczucie własnej wartości??”. I wtedy stało się dla mnie jasne, że oczekując aby ktoś (czy to mąż, klient, szef itp.) sprawił, że poczujemy się docenieni czy dowartościowani jest zdecydowanie błędnym założeniem. To od nas zależy, czy będziemy mieć w sobie tyle pewności, że nie potrzebne będą nam pochlebne opinię innych, aby uznać, że wykonałyśmy super pracę.
Nie zrozumiecie mnie też źle. Nie uważam, że pochwały są czymś zły. Wręcz przeciwnie, miło je słyszeć. Jednak ich brak nie powinien sprawiać, że czuję się gorzej, tracę chęć do działania itp. Zachęcam Was, a jeszcze bardziej kolejny raz siebie, aby wziąć odpowiedzialność za poczucie własnej wartości, zaakceptować, a nade wszystko docenić siebie!
Sytuacja numer 2
Kasia jest bardzo niezadowolona z braku wystarczającej uwagi swojego wspólnika. Uważa, że muszą dokonać likwidacji spółki, bo ich relacje całkowicie się popsuły. Kasia ma żal, że wspólnik nie jest równie mocno zaangażowany w działalność co ona, nie dopytuje jej o sprawy spółki pozostające w jej gestii, co dla Kasi jest równoznaczne z brakiem zainteresowania. Podczas mediacji zaproponowałam Kasi, aby zmierzyła się z próbą nazwania swoich potrzeb. Uznała, że ma potrzebę bycia wysłuchaną i oczekuje wsparcia. Problem w tym, że nigdy nie powiedziała o tym swojemu wspólnikowi. Prawdopodobnie dlatego, że nawet nie próbowała ich nazwać. Sytuacja zdecydowanie polepszyła się, gdy Kasia wzięła odpowiedzialność za realizację swoich potrzeb i po prostu zaczęła je wyrażać. Kiedy zakomunikowała wspólnikowi, że chce mieć cotygodniowe spotkania by omawiać postępy pracy i potrzebuje wsparcia okazało się, że pomysł ten przypadł mu do gustu. Wcześniejsze jego zachowanie było podyktowane tym, że nie chciał, aby Kasia czuła się kontrolowana dając jej swobodę, w ten sposób wyrażając zaufanie do jej pracy. Jaki wniosek? Do fatalnych skutków może prowadzić brak odkrycia swoich prawdziwych potrzeb i komunikowania ich, co jak widać wcale nie jest takie proste. Dlaczego więc oczekujemy, że nasi bliscy lub współpracownicy będą potrafili je bez trudu odgadnąć, a nawet spełnić?
Kiedy zastanawiałam się nad tym dlaczego tak się dzieje, pomyślałam, że przyczyną tego stanu rzeczy może być to, że kobiety bardzo często myślą o potrzebach innych, a co więcej na myśleniu się nie kończy. My je po prostu realizujemy! W rezultacie, dopada nas wściekłość, kiedy otoczenie nie odpowiada nam tym samym. Na własnej skórze przekonałam się, że to naprawdę ślepa uliczka, która kończy się napisem „nie obarczaj odpowiedzialnością innych ludzi, zadbaj o siebie”. Jak śpiewa przesłodki tygrysek Daniel w bajce mojej córki „jeśli czegoś chcesz – wyraź to!”[1]
[1] Czy jakoś tak – ale to o chodzi ?
0 komentarzy
Bądź pierwszy komentarz na temat tego artykułu.
Trudno jest dać jasny komunikat, nie eksplorując uprzednio co tak naprawdę jest nam potrzebne. Poznanie siebie jest trudne.