O poszukiwaniu siebie i nowego zawodu

Poniżej wyjątkowa historia walki o szczęście, poczucie własnej wartości i spełnienie zawodowe opowiedziana przez Justynę Godyń. Jestem jej niezwykle wdzięczna za podzielenie sią tą historią. Mam nadzieje, że Was również zainspiruje!

**Dzieciństwo**

Justyna swoje dzieciństwo wspomina w ten sposób: „Byłam nieśmiałą dziewczynką, choć miałam bardzo kreatywną duszę, schowaną w sobie bardzo, bardzo głęboko. W wieku 10 lat zorganizowałam swoją pierwszą akcję charytatywną – zbiórkę pluszaków dla dzieci z domu dziecka. Bardzo lubiłam działać, ale o tym wiedziałam tylko ja i moja najlepsza przyjaciółka. Reszta świata nie znała mnie takiej, bo panicznie bałam się odezwać w towarzystwie, kichnąć głośniej na lekcji.”

**Edukacja**

Kiedy Justyna staje przed wyborem swojej dalszej edukacji, decyduje się na ekonomię na Uniwersytecie we Wrocławiu (ten sam kierunek, który ukończyła jej mama), choć od dawna fascynowały ją komputery. Już wtedy czuła, że absolutnie jej się to nie podoba. Dlatego też na II roku ekonomii, Justyna próbowała dostać się na informatykę, ale bezskutecznie. Dalej więc studiowała ekonomię dziennie. Była z dala od piekła w jej rodzinnym domu. Wtedy zaczyna się jakby układać. Poznała kogoś, kto długi czas jest jej bliski. Justyna zaszła w ciążę. Wówczas została samotną matką i wróciła do rodzinnego domu, w którym była agresja. Przeszła samotnie całą ciążę i poród oraz walkę w sądzie. Jesienią 2004 pojawiła się na świecie jej pierwsza córka – Zuzia. Justyna mówi: „Czułam, że nie kocham jej tak, jak ona na to zasługuje. Ale teraz wiem, że kocham ją, tak mocno jak tylko potrafię. Wtedy nie czułam się kimś wartościowym. Uważałam, że przysporzyłam wiele wstydu rodzinie, która wypominała mi to na każdym kroku.”

**Rok 2007**

Justyna opowiada dalej: „Jest rok 2007. Poznaję mojego męża. Przeprowadzam się do Wieliczki. Niby jest wszystko w porządku, ale nadal jest we mnie wiele złych emocji. Nie potrafię odnaleźć się na spokojnym morzu, które daje mi mąż. Próbuję znaleźć pracę, tylko jaką? Właściwie nie zastanawiam się nad tym zbytnio i wysyłam CV „jak leci”. Mam jedno kryterium: chce, żeby była to praca biurowa. Jednak ciągle słyszę “ma Pani za duży potencjał”. Jak to? Mam duży potencjał, ale nikt nie oferuje mi pracy. Zmieniamy z mężem plany i rodzi się nasze drugie dziecko, syn Filip. Jestem żoną, matką. Ale tylko ja wiem, że wewnątrz, tak bardzo głęboko, czuję się nadal, tą zakompleksioną samotną mamą, którą każdy krytykuje.”

**Rok 2010**

W 2010 roku Justyna wzięła udział w warsztatach aktywizacji zawodowej rodziców. Tam na jednym ze spotkań z psychologiem, doradcą zawodowym zapytano ją o to, czy wie co to DDA. Nie miała o tym zielonego pojęcia. Okazało się, że rozwinięcie tego skrótu to: Dorosłe Dzieci Alkoholików. Justyna rozpoczyna terapię, aby zrzucić balast z dzieciństwa i utulić w sobie skrzywdzone dziecko.

**Rok 2012**

Jest 03 czerwca 2012 roku. Justyna zadaje sobie pytania: Kim jestem? Co potrafię? Za co mam siebie lubić? Justyna wspomina: „Wtedy wiedziałam już, że bardzo dużo przeżyłam i w końcu to zaakceptowałam. Ale ileż można dźwigać ten ciężar, ten bagaż. Byłam równie zgorzkniała, jak całe moje dotychczasowe życie. I co? Nie potrafiłam wtedy inaczej, próbowałam ze wszystkich sił i nie potrafiłam. Owszem byłam już mniej agresywna, ale coraz bardziej cyniczna i zgorzkniała. Myślałam, że jestem nikim. Czułam się złą mamą, złą żoną, złą synową, złą współlokatorką, złą córką, złą przyjaciółką. Pomyślałam, że ta pani psycholog ma w pełni rację, ja nie lubię siebie. A wtedy nie dostrzegałam w sobie nic pozytywnego. Nic mi się nie chciało.”

**Rok 2013**

Przychodzi rok 2013. Justyna powoli stara się stawać na własnych nogach. Tylko na własnych, nie męża, nie matki, czy też teściowej. Własnych! Wtedy usłyszała przez przypadek, że istnieje zawód testera oprogramowania. Postanowiła zgłębić temat. Materia bardzo jej się spodobała, więc rozpoczęłam samodzielną naukę. Po roku zastanawiała się: ile jeszcze muszę umieć, by zacząć? W końcu Justyna nabiera odwagi i próbuje swoich sił. Okazuje się, że wie o wiele więcej, niż jej się wydawało. Od razu dostaje pierwszą pracę w zawodzie testera i znajduje w niej wielką pasję.  Justyna mówi: „Już wiem, że warto było zaryzykować i znaleźć w życiu pracę, którą się lubi i z przyjemnością  wykonuje. Czuję, że zaczynam lubić tę kobietę, którą widuję każdego dnia w lustrze. Stoję na własnych nogach.”

**Justyna dzisiaj**

Kim jest dzisiaj Justyna? To silna kobieta, która “zrobiła sobie ze swojego życiowego bagażu ponton, na którym ma zamiar przepłynąć życie”. Justyna podsumowuje: „Moja, czasem bardzo trudna historia, przypomina mi, że warto być dla siebie, a nie tylko dla innych. Nie warto żyć według oczekiwań całego świata. Teraz wiem, że szczęście to nie euforia, ale takie uczucie wewnętrznego spokoju, że jestem, gdzie chcę, z osobami, które kocham. To ja decyduję, kogo i na jakich warunkach wpuszczam do mego życia. Dziś moje poczucie własnej wartości buduję, nie na tym co inni o mnie myślą, ale na tym, co robię i co chcę robić. Mocno stoję na własnych nogach, a swoją dobrą energię wkładam w pracę charytatywną.”  

Justyna ma to szczęście, że firma, w której pracuje, daje jej możliwość pracy zarówno w IT (obecnie zajmuje się badaniem ryzyka technologicznego) oraz prowadzenia działalności charytatywnej pełniąc funkcję Koordynatora Projektów Charytatywnych. Na tym polu ma już sporo sukcesów. Organizuje  między innymi korepetycje dla dzieci i przygotowała warsztaty dla młodzieży, które miały pomóc im odkryć jak pracować z pasją. W ramach tych warsztatów młodzież tworzyła mapy aktywności, pisała CV kompetencyjne, a na koniec odbywała krótkie rozmowy kwalifikacyjne. Justyna: „To właśnie ta moja niełatwa przeszłość pozwala mi dziś widzieć oczami innych ludzi, ich potrzeby i odpowiadać na nie mądrze.”

Justyna jest też mamą trójki Skarbów. W 2018 przyszła na świat jej druga córka Inga i dopełniła miłością jej dom i świat. Zapytana o radę dla innych kobiet mówi: wyrzuć słowo idealna do śmietnika a zobaczysz jak będzie Ci od razu lżej na duszy. A ja się pod tym podpisuje całą sobą!

I jeszcze bardzo ważna sprawa! Historia Justyny została także opisana przez Małgorzatę Gabryś w jej workbooku “Wszystko zaczyna się od poczucia własnej wartości”. Jeśli macie ochotę, zachęcam do zakupu tutaj: https://malgorzatagabrys.pl/product/workbook-wszystko-zaczyna-sie-od-poczucia-wlasnej-wartosci/.

A gdy po przeczytaniu historii Justyny chciałybyście o coś jeszcze zapytać lub porozmawiać, Justyna udostępnia dla Was w tym celu swój adres e-mail: justyna.godyn@gmail.com.

*wszystkie cytaty pochodzą z tekstu napisanego przez Justynę.

Podziel się swoją opinią